wtorek, 3 listopada 2020

Puder Wibo Under Eye Hydrating Setting Powder

 Cześć!

Ku naszej uciesze, doczekałyśmy się już kilku drogeryjnych pudrów pod oczy takich jak np. Hean czy Paese Puff Cloud. Niedawno do sprzedaży trafił Wibo, który wzbudził niemałe zainteresowanie co mnie nie dziwi, ponieważ w ostatnim czasie marka Wibo wypuszcza dużo perełek. Będąc jakiś czas temu w Rossmannie natknęłam się na tego gagatka. Jak tylko go zobaczyłam to odruchowo po niego chwyciłam, ponieważ opakowanie ma podobne do mojego ukochanego pudru. Jak tylko przeczytałam dopisek "under eye" - pełna szczęścia poszłam do kasy z myślą, że do mojej magicznej szufladki dołączy fajny produkt.



Zamknięty jest ładnym i estetycznym opakowaniu, które niestety nie posiada sitka, jednak ma zabezpieczenie, które chroni przed wysypaniem się. Aby nabrać odpowiednią ilość pudru odkrywam tylko dwa otwory aby nie marnować nadmiaru, który by się wydostał.


Co do samego produktu, posiada on bardzo delikatny słodki zapach, jest drobno zmielony i co najważniejsze posiada drobinki odbijające światło. Wiele osób za nimi nie przepada i przyznaję, że sama zaliczam się do tego grona jednak w tym przypadku są one dość drobne.
Przez swoją lekką konsystencję bardzo ładnie i lekko leży pod okiem jednak trzeba go nakładać w minimalnej ilości, ponieważ potrafi mocno wybielić.
 zgrywa się z korektorami, które posiadam, utrzymuje się ładnie cały dzień - skóra wygląda świeżo i promiennie.



Podsumowując: Jest to naprawdę fajny puder jednak trzeba na niego uważać i nakładać ostrożnie. Będzie to strzał w dziesiątkę dla osób lubiących drobinki. Używam go na co dzień do pracy i w tej roli sprawdza mi się świetnie jednak na wyjścia dalej będę się trzymać pudru Paese, który tych drobinek nie posiada :)

Jak sprawdza się Wam?

Pozdrawiam :)


niedziela, 6 listopada 2016

O hybrydach słów kilka, Instagram

Witajcie kochane,
Dziś post na totalnym luzie. Straciłam zdjęcia kosmetyków, komputer nie czyta USB i ostatnio wszystko działa na niekorzyść :P
Przeglądając resztkę zdjęć jakie posiadam w telefonie, natknęłam się na kilka obrazków, memów i zdjęć paznokci mojego wykonania. 
Prawidłowo wykonanymi paznokciami możemy cieszyć się 2,3 tygodnie a nawet dłużej, jeśli nie przeszkadza nam odrost. 
Oto kilka zdjęć. Zwykłe, proste i przyjemne:






Aktualnie pracuje na kilku firmach ale głównie są to lakiery indigo. Są fajnie gęste, nie rozlewają się na skórki i mają przepiękne kolory.
 Moim ulubieńcem ostatnich tygodni jest baza proteinowa, którą można nadbudować pazurka.

Jakie są Wasze ulubione Hybrydy?
Pozdrawiam gorąco :)

piątek, 20 maja 2016

Mój kosmetyczny must have: the Balm Bahama Mama

Witajcie kochane :)
Postanowiłam co jakiś czas pokazywać kosmetyki bez których nie wyobrażam sobie mojej pielęgnacji czy też makijażu, innymi słowy mój must have.
Dziś tylko kilka słów o kultowym produkcie, którego nie trzeba przedstawiać.

the Balm Bahama Mama


Zauważyłam, że jest to produkt, który się kocha albo nienawidzi. Ja akurat jestem jego wielką fanką od kilku dobrych lat i nie zamieniłabym go na nic innego. Jest to moje n-te opakowanie :P


Puder brązujący znajduje się w kartonowym opakowaniu z lusterkiem, które jest solidnie wykonane. Zamykane jest na magnes, dzięki czemu możemy być pewne, że się nie otworzy. Dodatkowo jak wszystkie produkty the Balm, kartonik wsadzony jest w osłonkę.


Ma bardzo fajny odcień, który nadaje się do konturowania twarzy, jest on jednak za ciemny dla bladziochów (niestety to zdjęcie przekłamuje kolor nad czym ubolewam). 
Jest bardzo dobrze napigmentowany, więc trzeba uważać żeby nie zrobić sobie krzywdy. Nałożony na twarz trzyma mi się bez zarzutu od początku do końca. spadł mi dziesiątki razy i nie pokruszył się, co również jest jego plusem. Zawsze mam go w swojej kosmetyczce i polecam go śmiało koleżankom.


Jak Wam się sprawdza? Lubicie go, czy może kompletnie Wam nie pasuje?

Pozdrawiam, J.

środa, 29 lipca 2015

Normalizujący żel- peeling do twarzy BeBeauty

Cześć!
Wyjazd  wyjazdem pogania co idzie za tym brak dostępu do internetu. Wracam tu z wręcz utęsknieniem :D
Dziś przedstawiam Wam żel, który jest moim must have w codziennej pielęgnacji twarzy. Jest to żel BeBeauty z Biedronki. Wszyscy już chyba wiedzą jakie firmy produkują kosmetyki dla Biedronki, więc warto znaleźć jakieś perełki dla siebie i nie przepłacać :)



Tubka wykonana z miękkiego plastiku zamykana na 'klik' zawiera 150ml produktu. Nie ma problemu z wydobyciem kosmetyku. 
Żel jest dość rzadki i zawiera drobinki peelingujące. Jego zapach jest świeży, typowy dla kosmetyków dla cery tłustej.


Działanie: Jest świetny. To moje n-te opakowanie i na pewno nie ostatnie. Moja tłusta skóra wiecznie się świeciła jednak nie mam trądziku. Raz na jakiś czas wyskoczy mi niespodzianka np. przed okresem. żel zredukował świecenie się. "Niespodzianki" też wyskakują po nim znacznie rzadziej i szybciej się goją. Fajnie złuszcza martwy naskórek. Drobinki nie są mocno ostre wiec nie podrażnią suchych policzków cery mieszanej, dla której też jest przeznaczony. Świetnie domywa resztki makijażu, które pozostaną pomimo zmycia się :) Po jego użyciu następuje przyjemne uczucie świeżości. Wystarczy nałożyć lekki kremik i wszystko jest w jak najlepszym porządku :) Nie znajduję minusów w tym produkcie.

Miałyście z nim styczność? Jak sprawdził się na waszych buziach? :D

Nie mogłam się oprzeć, musiałam wrzucić to zdjęcie. Nasze piękne morze kusi widokami.





Zakochałam się w tym kombinezonie, który był niedawno w nowościach :)





 pozdrawiam :)

poniedziałek, 20 lipca 2015

Peeling wygładzający Joanna

Witam!
Dziś dzień odpoczynku. Wróciłam z bardzo udanego wyjazdu. Teraz olejowanie włosów, herbatka i nadrabianie zaległości na blogu :)
Przygotowałam też recenzję peelingu Joanny, którą chciałabym Wam zaprezentować. 
Kupiłam go już jakiś czas temu więc leżał i czekał na swoją kolej :)



Opakowanie zamykane na "klik" wykonane jest z dość miękkiego plastiku więc nie powinno być problemu z wydobyciem produktu. Zawiera 100g produktu.


Peeling ma typową konsystencję, a jego zapach....
Nie jest to moje pierwsze opakowanie, jednak nie miałam jeszcze truskawki. Trochę się zawiodłam gdyż zapach jest sztuczny. Myślałam, że będzie to kolejny kosmetyk na który będę już miała ochotę po samym zapachu :P


Działanie: Jest bardzo dobre. Fajnie oczyszcza i skóra jest odświeżona jak pisze producent. Dzięki niemu pozbywam się wrastających włosków na nogach i martwego naskórka.  Wygładzenie? To stwierdzenie można podpiąć pod kilka znaczeń tego słowa. Hmm skórę mam gładką i nie mam z nią żadnych problemów oprócz właśnie wrastających potworków. Bądźmy szczere. Sam peeling nie wygładzi naszej skóry np. z cellulitu. Trzeba go porządnie wspomagać masażami, składnikami aktywnymi, ruchem i dietą:) Jedyne do czego mogę się przyczepić oprócz zapachu to nawilżenie. Jest ono znikome. Jednak od peelingu tego nie oczekuję, bo nie taka jest jego rola. Nie wiem po co to obiecywać w tego typu produktach jak i tak po jego użyciu wypadałoby posmarować ciałko balsamem :D Czy kupię go ponownie? Zdecydowanie tak, tylko inne sprawdzone już zapachy. Za taką cenę warto go mieć.

Odchodząc od tematu peelingu. Jestem w szoku bo coś podkusiło mnie, żeby zrobić makijaż inny niż zwykle. Gustuje w brązach i beżach a tu niespodzianka - mięta i odcienie fioletu. Niestety zdjęcie nie oddaje prawdziwego koloru cieni, a szkoda bo miętka jest naprawdę śliczna.


Pozdrawiam ;*

piątek, 17 lipca 2015

Romantic - regeneracyjna maska do włosów

Witam! :)
Dziś słów kilka o masce do włosów Romantic.
Przechadzając się po Biedronce w trakcie zakupów z mamą, szukając jakichś ciekawych kosmetyków, natknęłam się na ową maskę. Nigdy o niej nie słyszałam więc spojrzałam na cenę (nieco ponad 5zł) i postanowiłam ją przygarnąć. Od 5 zł nie zbiednieje a kosmetyk może okazać się całkiem fajny.



Opakowanie zawiera 500 ml produktu więc bardzo dużo (za taką cenę nie spodziewałam się cudów). Jest wykonane z twardego plastiku, zakręcane, po odkręceniu widzimy jeszcze zabezpieczenie dodatkową pokrywką co uchroni nas przed ufajdaniem się bezpośrednio po otwarciu :P



Maska ma mleczną barwę i typową dla tego typu kosmetyków konsystencję. Posiada intensywny i słodki zapach, który jednak nie utrzymuje się długo na włosach.
Działanie: Jak to się mówi szału nie ma, dupska nie urywa :D Włosy są po niej dość wygładzone. Ma ułatwiać rozczesywanie, jednak nie zawsze to robi. Co do regeneracji włosów, to szczerze w to wątpię jak ledwo co spełnia podstawy. Znalazłam jednak na nią sposób! Kiedy dodam do niej trochę olejku to działanie jest bardzo fajne, włosy są miękkie, sypkie i łatwe w rozczesywaniu, jednak nie kupiłam jej po to, żeby dodawać do niej inne składniki. Wykończę ją w ten sposób i na pewno do niej nie wrócę.

Miałyście ją kiedykolwiek? Może u Was sprawdziła się lepiej?

środa, 15 lipca 2015

lakierowo, kolorowo + ankieta

Hej Dziewczyny!
Dzisiaj post bardzo na luzie, bo przychodzę z krótką informacją oraz chciałam Wam pokazać ulubione odcienie lakierów, które latem goszczą na moich paznokciach. Letni klimat i upalne dni otwierają nam wiele możliwości jeśli chodzi o kolorowe stroje, makijaże i pazurki :)
Oto kilka lakierów:





A Wy jakich kolorów latem używacie? Jakie lakiery lubicie? :) 

Na koniec chcę Was prosić o wypełnienie ankiety. Składa się ona z 2 mega króciutkich pytań. Odpowiedzi zajmą dosłownie minutę, a pozwolą mi zmienić co nieco na blogu :) Umieściłam ją na pasku bocznym bloga.  Można zaznaczyć więcej niż jedna odpowiedź :) 

Buziaki,
Justyna

wtorek, 14 lipca 2015

Maybelline Affinimat

Hej! :)
Dzisiaj krótka recenzja podkładu Maybelline Affinimat.
Kupiłam go kilka miesięcy temu w drogerii ze względu na promocję. Pomyślałam - nie próbowałam, fajna cena no to czemu nie. Wybrałam odcień najjaśniejszy.



A teraz krótko i na temat: Podkład mieści się w dość miękkiej, matowej tubce zawierającej standardowe 30 ml produktu.. Ze względu właśnie na mat tubki, bardzo szybko się ona brudziła. Jeśli zakręcałam tubkę od razu po nałożeniu podkładu to zostawały na niej odciski palców, które trudno było domyć :P 


Odcień 02 jest naprawdę jasny, więc bladziochy znajdą coś dla siebie.


Podkład przyjemnie się rozprowadza, nie pozostawia efektu maski, dość długo się utrzymuje i jeśli się ściera z twarzy to równo. Jest tak samo lejący jak jego brat Affinitone.
Teraz czas na minusy. Ma słabe krycie. Zawiera ALKOHOL, który już po odkręceniu tubki jest wyczuwalny. Mojej tłustej cerze nie podołał. Jak się świeciłam przed nałożeniem to godzinę po nałożeniu wyglądałam jak lampki na choince :D Po pewnym czasie wysuszył mi policzki, więc się z nim pożegnałam na dobre, bo nie przyniósł niczego dobrego. Zdecydowanie wolę Affinitone, który nie posiada alkoholu w składzie a skóra po nim wyglądała lepiej.

Używałyście go? Jak sprawdził się u Was?

Pozdrawiam ;)

niedziela, 12 lipca 2015

Wszystko na tak! (włosy, książki, ciuszki)

Hej Kochane!
W końcu mogę cieszyć się wakacjami jak normalny człowiek :D
Egzaminy zaliczone, pozostało czekać tylko na wyniki ile procent swojej wiedzy przelałam na papier. Śmiało mogę powiedzieć, że kategoria A.61 jest moja :) Nie mogłam się doczekać kiedy tu wrócę i zacznę ponownie swoje blogowe życie. Często miałam i dalej mam wątpliwości czy pisać, czy ktoś to czyta ale jak tylko tu wchodzę i widzę ile pracy wkładacie w swoje blogi, jak to wszystko kwitnie to wiem, że jednak ktoś to czyta i może korzysta choć odrobinę z tych moich "wypocin". Chcę dawać tutaj dużo od siebie i zarazem uczyć się od Was przeróżnych rzeczy. Dziękuję Wam za siłę oraz przykład jaki dajecie :)

Co nowego? Muszę się Wam przyznać ( tak wiem to karygodne co teraz napiszę), że mając włosy do pasa miałam małe pojęcie jak o nie dbać (wręcz znikome). Moja pielęgnacja ograniczała się do szamponu odżywki i olejku na końcówki. Do tego suszarka i prostownica. Postanowiłam, że czas coś tym zrobić, kiedy włosy zaczęły wychodzić garściami a końcówki były w opłakanym stanie.
Dostałam od ukochanego poradnik dla początkującej włosomaniaczk,i autorstwa wszystkim chyba dobrze znanej Anwen. Chwała mu za to bo dowiedziałam się podstawowych rzeczy o włosach, o których wcześniej nie miałam pojęcia np. porowatość włosów, itp.



Jeśli ktoś jest takim laikiem jak ja, to serdecznie polecam.

Uwielbiam też studiować książki o makijażu (również od mojego P. - wie co tygryski lubią najbardziej :P)

Dwie z nich napisała Rea Morris, którą uwielbiam za proste i skuteczne porady. Ostatnia z nich jest autorstwa Bobbi Brown, która również udziela garść ciekawych informacji.


Chciałam Wam również pokazać garstkę ciuszków, które nabyłam kilka dni temu z okazji upałów :D

1. Zwiewna koszulka w kwiaty, New Yorker


2. Luźny kombinezon, New Yorker


3. Dresowe spodenki, ot zwykłe do latania po podwórku :D, Sinsay


4. Bikini, akurat na opalone ciałko, Sinsay


5. Koszulka, New Yorker


Na zakończenie, mam jedno pytanie.

Używałyście tej wersji micela z Biedronki? Uwielbiam niebieska, kiedy zobaczyłam tę z dopiskiem łagodzący , pomyślałam super może będzie jeszcze lepszy. Nic bardziej mylnego. kiedy przemyłam nim twarz, niemiłosiernie zaczęły mnie piec oczy i ich okolica. moje oczy wołały o pomstę do nieba. Używacie? Jak się u Was spisuje?

Lecę nadrabiać zaległości na blogach i pozdrawiam ciepło :D

czwartek, 2 kwietnia 2015

Ulubieńcy marca

Hej Dziewczyny!
Zaczyna się świąteczna krzątanina, nastrój i oczywiście masa sprzątania :P
Ostatnie tygodnie były bardzo intensywne jeśli chodzi o szkołę, obowiązki i szkolenia. Miałam mało czasu dla siebie, ale za to nauczyłam się nowych rzeczy takich jak masaż gorącymi kamieniami czy masaż anti-aging :)

Nie było jeszcze u mnie ulubieńców, więc postanowiłam dodać taki post w tym miesiącu.



1. Torebka, Sinsay - bardzo poręczna, mieści format A4, i przede wszystkim bardzo przypadła mi do gustu :P


2. Olejek arganowy - prosto z Maroka, ręcznie robiony. Zapach troszeczkę mi nie odpowiada, ale działanie świetne zarówno na twarz jak i na włosy.


3. Pędzel do pudru Hakuro H55 - nie rozstaje się z nim. Jest mega miękki i świetnie aplikuje się nim puder na twarz.


4.  Nawilżająca pomadka z balsamem w ołówku, GOSH - super nawilża, kolor fajnie podkreśla usta, jest idealna do dziennego makijażu.



5.  Transparentny mineralny puder sypki, LUMENE - nie bieli, fajnie matuje, i daje naturalny efekt.


6. Mineralny podkład, Pixie amazon gold - zakochalam się w nim! Nie czuć go na twarzy, daje naturalny efekt a przy okazji świetne krycie. Na mojej skórze trzyma się cały dzień.


7. Pomadka beauty uk - tania, fajnie nawilża usta, idealna przy mocniejszym makijażu oczu do wygaszenia ust :)



 A teraz trochę relaksu, bo w końcu zaświeciło słońce!



Pozdrawiam :*